
Lew postraszył
GKS Krzemieniewo - Lew Pogorzela
5:3
(1:2)
Dobra passa podtrzymana
W XX kolejce A klasy wicelider rozgrywek - GKS Krzemieniewo podejmował na swoim terenie drużynę z Pogorzeli, która w tym sezonie znajduje się bliżej dołu tabeli - z 14 punktami na koncie zajmuje 12 lokatę.
Początek meczu pokazał, że to gospodarze są zdecydowanym faworytem sobotniego spotkania. Już w pierwszej akcji napastnik GKS-u, Szymon Bzdęga dobrze znalazł się w polu karnym przeciwnika, ale jedynie postraszył bramkarza przyjezdnych. Kilka minut później, gdy po słupku piłka znalazła się pod nogami Damiana Kaczmarka, ten bez zastanowienia umieścił ją w bramce, dając gospodarzom już na starcie jednobramkową przewagę. I choć to Krzemieniewo prowadziło grę, chwila nieuwagi sprawiła, że zawodnicy z Pogorzeli w 16. minucie wyszli z kontrą i przerzucając piłkę nad linią obrony Gieksy doprowadzili do wyrównania. Kolejne minuty to głównie budowanie akcji przez miejscowych. 32. minuta spotkania mogła dać GKS-owi przewagę, jednak arbiter nie doszukał się faulu na Bzdędze w polu karnym i nie podyktował jedenastki. Na dodatek ukarał napastnika gospodarzy żółtą kartką za rzekome symulowanie. Chwilę później Bzdęga znów zabłysnął. Tym razem posłał prostopadłe podanie do Mikołaja Ślęzaka, który zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem, trafiając w jego nogi. Niewykorzystana sytuacja szybko zemściła się na gospodarzach. W 41. minucie meczu piłkarz Pogorzeli strzelił sprzed pola karnego. Młody bramkarz miejscowych poczuł futbolówkę na rękawicy, ale nie zdołał wybić jej poza bramkę. Pogorzela objęła prowadzenie 2:1. W ostatnich minutach pierwszej połowy Krzemieniewo starało się doprowadzić do remisu, ale bez skutku.
Gospodarze rozpoczęli drugą połowę z przytupem. Już w 46 minucie Mateusz Galon z rzutu wolnego posłał piłkę nad murem i wyrównał losy spotkania. Gra zaczęła się na nowo. W kolejnych minutach to GKS przeważał w grze, jednak zamiast goli kibice, zgromadzeni na trybunach oglądali jak sędzia główny spotkania rozdawał miejscowym żółte kartki. Na bramkę, dającą przewagę, gospodarze musieli czekać do 70 minuty. Wtedy to Szymon Bzdęga kolejny raz został sfaulowany przy bramce przeciwników. Tym razem arbiter podyktował rzut karny, który wykorzystał Mikołaj Ślęzak. GKS wygrywał w Pawłowicach 3:2. Taki wynik nie satysfakcjonował jednak wicelidera tabeli. W 73 minucie po podaniu przez środek boiska Bzdęgi, na lewym skrzydle rozpędził się Adrian Buśkiewicz. Jego rajd zakończył się strzałem wprost w bramkarza rywali. Ta akcja była jednak przedsmakiem kolejnej bramki gospodarzy, która padła 2 minuty później. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, obrońca Pogorzeli minął się z piłką, co wykorzystał, wspomniany tu nieraz, napastnik GKS-u grający z 7 na plecach, zdobywając kolejnego gola (4:2). Zawodnicy Lwa pokazali jednak miejscowym, że mecz się jeszcze nie skończył i zmniejszyli ich przewagę do jednej bramki. W doliczonym czasie gry, gdy bramkarz Pogorzeli postawił wszystko na jedną kartkę i pobiegł w pole karne Krzemieniewa, jego nieobecność szybko wykorzystali gospodarze. Kacper Kaczmarek napędził się środkiem boiska i znalazł się sam na sam przed bramką rywala, strzelając i pięknym akcentem kończąc sobotni mecz wynikiem 5:3 dla GKS-u Krzemieniewo.
Relacja z meczu - Aleksandra Jankowska (Dziękujemy!)
GKS Krzemieniewo zagrał w następującym składzie i ustawieniu:
Ślęzak - Bzdęga
Ratajaczak - Dryja - K.Kaczmarek - D.Kaczmarek
Rosik
Galon - Piech - Matuszewski
Chwat
Zmiany:
46' Łaszczyński za Dryję
65' Buśkiewicz za Ratajczaka
75' Łukaszewski za D.Kaczmarka
82' Śląski za Rosika
Bramki dla GKS-u: D.Kaczmarek, Galon, Ślęzak, Bzdęga, K.Kaczmarek
Pomeczowa wypowiedź:
Robert Kuczyk, trener GKS Krzemieniewo:
- Szybko strzelamy bramkę, a później wdajemy się w niepotrzebną kopaninę. Niestety, tak jak wcześniej chwaliłem obrońców, tak teraz muszę stwierdzić, iż zagrali najsłabszy mecz. Całe szczęście, że druga połowa była już lepsza w naszym wykonaniu. W tym spotkaniu zabrakło nam kilku ważnych zawodników. Nie mogłem skorzystać z Szymona i Marcina Kajochów, a także Patryka Sinieckiego. Na skutek ich absencji musiałem ustawić w środku pola Kacpra Kaczmarka, który nie jest nauczony do tego miejsca. Późniejsze przesunięcie Piecha bardziej do przodu przyniosło lepszy efekt i większą stabilizację. Najważniejsze, że mamy kolejne trzy punkty!