
Zwycięstwo na początek
GKS Krzemieniewo - LUKS Stare Bojanowo
2:0
(1:0)
Wreszcie walka o ligowe punkty! Po zimowej przerwie w rozgrywkach piłkarze leszczyńskiej "A" Klasy rozpoczęli rundę rewanżową.
W ramach 14. kolejki spotkań GKS Krzemieniewo podejmował, wyjątkowo na boisku w Garzynie, zespół LUKS Stare Bojanowo.
Nasz sobotni przeciwnik z całą pewnością nie może uznać obecnego sezonu do udanego. Przed spotkaniem z "Gieksą" przeciwnicy uzbierali zaledwie 10 "oczek". Na zdobycz punktową złożyły się dwa cenne, domowe zwycięstwa z Ruchem Bojanowo (5:1) i Tęczą - Osa Osieczna (3:1), a zatem z rywalami, którzy znajdują się obecnie w ligowej czołówce, a także wygrana w meczu wyjazdowym w Kąkolewie (2:1). Oprócz trzech zwycięstw, piłkarzom ze Starego Bojanowa udało się jeszcze tylko zremisować z... naszym GKS-em (2:2), a w pozostałych ośmiu spotkaniach musieli już przełknąć gorycz porażki.
Przypomnijmy tylko, iż ekipa LUKS-u jest spadkowiczem z "okręgówki". W sierpniowym meczu miedzy naszymi zespołami padł remis 2:2, ale to rywale zakończyli pierwszą część spotkania rezultatem 2:0, a my musieliśmy gonić wynik w drugiej połowie, co ostatecznie udało się po bramkach Sinieckiego (z karnego) i Damiana Kaczmarka.
W sobotnim spotkaniu GKS zagrał w następującym składzie i ustawieniu:
Ślęzak (82' Tomczak) - Bzdęga
K.Kaczmarek (75'Ratajczak) - S.Kajoch - D.Kaczmarek (55'Buśkiewicz)
Rosik (60'Dryja) - M.Kajoch
Galon - Piech - Matuszewski
Chwat
Bramki:
5' - samobójcza (1:0) asysta K.Kaczmarek
85' S.Kajoch (2:0)
Dodajmy jeszcze, iż w 88. minucie mieliśmy rzut karny, wywalczony przez Szymona Bzdęgę, którego nie wykorzystał Marcin Kajoch - skutecznie interweniował bramkarz przyjezdnych.
Pomeczowa wypowiedź: -
Pierwsze koty za płoty. Nie był to może jakiś rewelacyjny mecz w naszym wykonaniu, ale ważne, że mamy trzy punkty. W pierwszej połowie nasza przewaga była ogromna, ale ogromna była też nasza...nieskuteczność. Strzelaliśmy wszędzie, tylko nie w bramkę. Ogólnie jednak, pierwszą część meczu w naszym wykonaniu muszę ocenić pozytywnie, bo mimo tej nieskuteczności, organizowaliśmy dobre akcje. W drugiej połowie coś się popsuło i nasze akcje były rwane. Brakowało nam płynności. Takie mecze jak ten trzeba jednak wygrywać i my to zrobiliśmy. Na indywidualną pochwałę za spotkanie zasługuje nasz bramkarz, Patryk Chwat, który cały mecz bronił z silnym bólem palca.