
Bolesna porażka
GKS Krzemieniewo - Tęcza-Osa Osieczna
1:2
(1:1)
Sobotni mecz miał odpowiedzieć obu drużynom na najważniejsze pytanie na tym etapie rozgrywek: kto będzie grał w barażach o wejście do klasy okręgowej?
To, że spotkały się zespoły walczące o awans było widać na pierwszy rzut oka. Trybuny przy boisku w Pawłowicach dawno nie były tak zapełnione jak w sobotnie popołudnie. Na spotkanie przyjechali kibice obu zespołów. Ponadto obie drużyny wspierały okrzyki i transparenty rozwieszone na płocie przy bocznej linii boiska.
Walka o miejsce wicelidera rozpoczęła się na dobre już od pierwszych minut spotkania. Dowodem na to mogą być bramki zdobyte już na początku meczu. Po niespełna kilkunastu minutach na tablicy widniał wynik 1:1. Gole strzelili Mikołaj Ślęzak dla gospodarzy i Dariusz Owsianny dla Tęczy. Kolejne minuty pierwszej połowy to budowanie akcji zarówno po stronie miejscowych jak i gości. W 30. minucie po rzucie wolnym po stronie gości, GKS znalazł się pod bramką Mariusza Ratajskiego za sprawą długiego podania Szymona Kajocha. Mikołaj Ślęzak kopnął piłkę, ale nie był w stanie umieścić futbolówki w bramce rywala. Niecałe 15 minut później to znów miejscowi byli blisko strzelenia gola, dającego im prowadzenie w tym meczu. Sędzia dopatrzył się przewinienia ze strony zawodników Tęczy i zadecydował o rzucie wolnym. Stały fragment gry tradycyjnie wykonywał kapitan, Szymon Kajoch, który oddał strzał sprzed pola karnego gości. Piłka poszybowała jednak tuż obok słupka. Przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę gry, Osieczna stworzyła jeszcze groźną sytuację - dośrodkowanie z rzutu rożnego próbował wykorzystać piłkarz Tęczy, uderzając piłkę głowa tuż obok bramki.
Remis z Osieczną, która przed sobotnim spotkaniem prowadziła dwoma punktami w tabeli, nie dawał za wiele gospodarzom. Dlatego też w drugiej połowie GKS starał się budować jak najwięcej akcji, by znaleźć się w pobliżu bramki rywala. Nie było to jednak łatwe, zawodnicy z Osiecznej pilnowali miejscowych. Wielokrotnie dobrze odczytywali zamiary przeciwników i przejmowali piłkę. To utrudniło zadanie Gieksie. W 80. minucie piłkarz gości Dariusz Owsianny, znalazł się przed obrońcami z Krzemieniewa i wykorzystał błąd wychodzącego z bramki Patryka Chwata, ustanawiając wynik spotkania na 1:2. Końcowe minuty meczu to próby GKS-u, które szybko niweczyli przyjezdni.
Podczas sobotniego meczu to piłkarze Osiecznej wracali do domu z tarczą. GKS, który poczuł gorzki smak porażki stracił szansę na tytuł wicelidera tabeli, choć matematyczne szanse wciąż istnieją. Musiałoby stać się jednak wiele by to Krzemieniewo zawalczyło w barażach o okręgówkę. Runda wiosenna trwa...a podobno dopóki piłka w grze, wszystko może się jeszcze zdarzyć.
/ Relacja z meczu Aleksandra Jankowska - dziękujemy! /
GKS Krzemieniewo zagrał w następującym składzie:
Bzdęga - Ślęzak
Ratajczak - S.Kajoch - K.Kaczmarek
Siniecki - M.Kajoch
D.Kaczmarek - Piech - Matuszewski
Chwat
Zmiany:
75' Dryja za Ratajczaka
80' Dolaciński za M.Kajocha
Bramki:
1:0 M.Ślęzak (asysta M.Kajoch)
1:1 Owsianny
1:2 Owsianny
Pomeczowe wypowiedzi:
Robert Kuczyk, trener GKS Krzemieniewo
- Pierwszą połowę zagraliśmy całkiem dobrze. Żal jedynie nieupilnowania w akcji bramkowej zawodnika z Osiecznej. To był ogólnie dziwny mecz. Momentami graliśmy dobrze, a potem jakby wszyscy słabiej. Brak było człowieka, który by to pociągnął. Chyba ten mecz, jego ranga, niektórych troszkę przerósł. Słabiej zagrały nasze skrzydła. Absolutnie nie mam żadnych pretensji za błąd naszego bramkarza. jest młody i musi uczyć się na błędach. To zawodnik, który ma bardzo duży potencjał. Generalnie balon na pewno już pękł, ale w następnych meczach z całą pewnością będziemy walczyć o zwycięstwa, bo tylko wtedy ma sens wychodzenie na boisko. Podobnie jak w poprzednim sezonie, zawaliliśmy rundę jesienną i w późniejszych spotkaniach na wiosnę trudno już pewne punkty odrobić.
Arkadiusz Piotrowski, prezes Tęczy - Osa Osieczna
- Ten mecz, to była gra błędów i...kopanina. Żadna z drużyn nie zagrała dziś wielkiej piłki. Jedni i drudzy wiedzieli o co walczą, więc z tego tytułu było zapewne trochę "galarety" w nogach. Staraliśmy się nastawić do spotkania na zasadzie - wy musicie, a my możemy, i chyba podeszliśmy do meczu na większym luzie niż piłkarze z Krzemieniewa. Planem minimum był dla nas remis, ale udał się wywieźć trzy punkty. Zadecydował łut szczęścia i błąd waszego młodego bramkarza przy drugim golu. Pochwale moich chłopaków za to, iż wszyscy dziś walczyli, nikt nie odpuszczał. Każdy dał z siebie tyle, ile mógł.